czwartek, 28 kwietnia 2016

Rtęć

Rtęć to ciekawa toksyna. Mimo, iż jest jedną z najstarszych i najszerzej opisanych trucizn, wciąż znajduje się w powszechnym użyciu. Jak to możliwe, że dysponując całą tą wiedzą na temat rtęci, wciąż umieszczana jest w termometrach, , wkładana jest do ust w postaci plomb amalgamatowych czy wstrzykiwana od pierwszych dnia życia niemowlętom?!


Rtęć w plombach
Jednym z najbardziej "szalonych" pomysłów jest dobrowolne wkładanie jej sobie do ust. Typowa "srebrna" plomba w połowie składa się z rtęci. To stop srebra i rtęci zwany amalgamatem.
Wszystkie amalgamaty rozkładają się w wyższej temperaturze, a im wyższa, tym szybciej, przy czym rtęć się ulatnia, a drugi metal, jako mniej lotny, pozostaje. 

 Rtęć w szczepionkach
Rtęć dodawana jest nawet do dziecięcych szczepionek! W 1929 r. dr Morris Kharasch z firmy Eilly and Company złożył patent na środek konserwujący pod nazwą tiomersal (nazwa handlowa - Mertiolat). W pierwszym rzędzie użyty do dezynfekcji szczepionek, sprzętów szpitalnych, stosowany jako krople do oczu czy nosa, dodawany do maści i kremów. Uznany za dobry środek dezynfekcyjny i od 1931 r. rutynowo wykorzystywany w szczepionkach. Dopiero w 1937 r tiomersal został poddany testom na zwierzętach i okazał się doskonałą trucizną (padło około połowy psów) już przy mikrodawkach (0,1 mcg). Pomimo tego nadal był i jest stosowany w szczepionkach (dla dobra dzieci...).

 Rtęć z kominów
Nie od dziś wiadomo o szkodliwości opalania węglem. Węgiel kamienny i brunatny zawierają m.in. domieszki metali, w tym rtęć. Owa rtęć uchodzi... kominem, wzbogacając powietrze, którym oddychamy. Szacuje się, że obecnie większość rtęci w powietrzu jest konsekwencją spalania węgla. I o ile duże zakłady ciepłownicze są w stanie założyć odpowiednie filtry, to w domowym centralnym ogrzewaniu o nie trudno.

 Rtęć w rybach
W książce "Mordercza gumowa kaczka" jedne z autorów robi na sobie doświadczenie i przez 3 dni zjada 7 posiłków z tuńczykiem w roli głównej. Przed testem i po zrobił sobie padanie na zawartość rtęci w organizmie. I... 3 dni i 7 posiłków wystarczyło, żeby ponad 2-krotnie podnieść poziom rtęci we krwi! Jest to dowód na to, jak społeczność spożywająca ryby powoli, dzień po dniu sama siebie truje...
 Z  ryb to biały tuńczyk w dużych kawałkach charakteryzuje się najwyższą zawartością rtęci. Zwykły tuńczyk "puszkowany" w małych kawałkach albo rozdrobniony ma jej mniej, ponieważ do produkcji konserw używa się mniejszych osobników, które nie zgromadziły w sobie jeszcze tyle trucizny, bo są odławiane w młodszym wieku. Większe ryby są też z reguły starsze, miały więc więcej czasu na akumulowanie rtęci w swoim organizmie przez wiele lat życia.


 Jeśli chodzi o rtęć, to nie ma czegoś takiego jak bezpieczny poziom w organizmie. Każda, nawet najmniejsza ilość tej substancji w naszej krwi stanowi już konkretne zagrożenie dla zdrowia.

Zagrożenia:
Kontakt z dużą ilością rtęci ma zawsze poważne konsekwencje. Może spowodować:
- stałe uszkodzenie mózgu,
- zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego (pamięci, koncentracji),
- utratę pamięci,
- choroby serca,
- niewydolność nerek,
- uszkodzenie wątroby,
- raka,
- utratę wzroku i czucia oraz drgawki.
Rtęć jest także jedną z substancji podejrzewanych o wywoływanie zaburzeń gruczołów dokrewnych, co z kolei prowadzi do nieprawidłowego rozwoju układu rozrodczego i hormonalnego płodu oraz niemowląt. Niektóre badania sugerują także powiązania rtęci ze schorzeniami neurologicznymi, takimi jak stwardnienie rozsiane, ADHD czy choroba Parkinsona.

Objawy zatrucia rtęcią są niespecyficzne, zwłaszcza początkowo, bo należą do nich: bezsenność, zawroty głowy, zmęczenie, stany depresyjne, niestabilność emocjonalna, osłabienie pamięci i koordynacji ruchów, drżenie rąk, osłabienie ostrości wzroku i słuchu, nieżyt dróg pokarmowych i oddechowych.

W przypadku połknięcia przez dziecko (i nie tylko) rtęci należy spowodować wymioty i podać dużą ilość węgla aktywowanego, pochłaniającego rtęć (i inne trucizny przy okazji).

Tak więc, powtórzmy: rtęć to bardzo silna neurotoksyna, która może zabić, jeśli się ją wdycha, połyka albo tez w inny sposób wystawi swój organizm na jej bezpośrednie działanie.


Źródła:
"Mordercza gumowa kaczka" 
Czasopismo Harmonia I-II 2016 (artykuł dr Barona)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz