środa, 11 maja 2016

Mój pierwszy krem


Dokonałam tego prostego wyczynu i zrobiła pierwszy krem i to jadalny! Tak, tak, bo powinniśmy "smarować się" tym co jest jadalne. Chodzi tu głownie o oleje (nierafinowane!). Jako, że miałam już w domu większość składników, bo; masło shea, olej kokosowy i olejek arganowy, zostało mi do kupienia tylko wosk pszczeli i wodę destylowaną. Przy okazji zakupu wosku pszczelego kupiłam sobie i słoiczek na kremik :)



 Inspirację do zrobienia kremu znalazłam na blogu naturalnie naturalni i stamtąd wzięłam przepis. Zmieniłam tylko olejek do kremu, bo akurat miałam w domu arganowy i chciałam go zużyć. Kupiłam też żółty wosk pszczeli a nie biały.

Przepis:
  • 100 ml dowolnego olejku (u mnie arganowy)
  • 1 kopiasta łyżka oleju kokosowego (nierafinowanego!)
  • 2 łyżki masła shea (nierafinowanego)
  • 16 g wosku pszczelego
  • 125 ml wody destylowanej 
 Przyda się tu termometr kuchenny! Mnie ten krem w końcu zmobilizował do zakupu :)

Odmierzone składniki (oprócz wody) umieszczamy w naczyniu i rozpuszczamy je w kąpieli wodnej. Powinno to nastąpić w temp. ok. 60 st. C. W osobnym naczyniu podgrzewamy wodę, by miała taką samą temperaturę jak faza olejowa, czyli te 60 st. C.
Kiedy mamy już oleje z woskiem pszczelim rozpuszczone i mają taką temperaturę, jaka nam odpowiada, to samo z wodą – możemy się zabrać za łączenie
To bardzo ważny moment, który wymaga niestety wprawy, dlatego trzeba być bardzo dokładnym przy pomiarze temperatury i powoli, bez pośpiechu tworzyć nasz kremik
Do naczynia z woda wkładamy blender (dobrze, żeby naczynie było w miarę wysokie, żeby kremik nie rozpryskiwał się na boki zanim ostygnie) i cały czas miksując dolewamy po trochu nasze oleje. Kiedy już wlejemy wszystko miksujemy, aż do znakomitego połączenia składników. Przelewamy do słoiczka i wstawiamy do lodówki:)
Można dla wzbogacenia dodać do kremu parę kropli wit. E, ale jak już troszkę przestygnie.
Kremik trzymam w lodówce (żeby się szybko nie zepsuł, tj, data jego ważności to ok 1 mies). Z tych porcji wyszło coś między 100 a 150 ml kremu. Krem jest tłusty, więc mąż jest zadowolony, bo ma suchą cerę i ciężko mu było "dogodzić" z kremem, żeby zaraz nie "wsiąkł" w buzię. Ja mam natomiast cerę tłustą i co prawda chwilę po posmarowaniu buzi świecę się, ale z czasem krem się wchłania całkiem i jest już ok. 



Krem ten można zrobić na każdym innym olejku. Szukając wosku znalazłam sklepy internetowe gdzie oferują wiele olejków w zależności od potrzeb. Tutaj daję dwa przykłady stron: proszę i proszę (nie są to ani moje sklepy ani nic z ich polecenia nie mam :) - to tak dla ścisłości).

Zachęcam do "kremowej zabawy" :) - wciąga!

1 komentarz:

  1. Nie wiedzialam, ze wosk moze sluzyc jako emulgator. To znaczy ze juz nie potrzeba dodawac innych emulgatori? A czy mozna dodac wiecej wody by krem byl mniej tlusty?

    OdpowiedzUsuń