wtorek, 3 października 2017

Sposób na mrowienie i drętwienie w kończynach

 Pozwalam sobie tutaj wkleić newsletter dr Ryszarda Grzebyka, jako, że zachęcił do dzielenia się nim ze znajomymi :) Od kilku miesięcy jestem w posiadaniu jego 4 książek Rak to nie wyrok. Jest to ogromne kompendium wiedzy! Zachęcam do zapoznania się z tym artykułem jak i z osobą dr Grzebyka.

Problem ten występuje coraz częściej, a jest spowodowany przyblokowaniem systemu nerwowego, mięśniowego, a być może i tzw. przesunięciem kręgu, jak również zatruciem organizmu lekami lub substancjami chemicznymi.


Od dawna szuka się efektywnej terapii, która nie wymagałaby większego wysiłku, oraz w tym problemie była skuteczna i już prawie się to naukowcom udało. Oczywiście dopóki nie odblokuje się systemu nerwowego „mechanicznie”, np. za pomocą klawiterapii, dopóty problem pozostanie nierozwiązany. Podobnie ma się sytuacja z układem mięśniowym czy korektą kośćca.
Jeżeli natomiast dolegliwości te wynikają z braku np. witaminy B1, to oczywiste jest, że jeśli jej nie dostarczymy do organizmu, inne techniki raczej nie przyniosą ulgi.

Zawsze należy starać się znaleźć przyczynę i to ją w pierwszej kolejności regulować, a dopiero później eksperymentować w inny sposób.

Nasz układ nerwowy służy, podobnie jak sieć elektryczna, do przesyłania impulsów elektrycznych do naszych komórek. Aby mógł to czynić efektywnie, nie może być w żaden sposób zablokowany i musi mieć do dyspozycji m.in. witaminę B1, która pomaga w takim przekazie.
Do tej pory problem stanowiło jednak to, że witamina B1 jest rozpuszczalna w wodzie, a więc jest bardzo szybko wydalana, na tyle, że organizm nie nadąża z jej magazynowaniem. Jedynym rozwiązaniem było bardzo częste suplementowanie tego związku. W końcu jednak naukowcy japońscy wytworzyli witaminę B1 rozpuszczalną w tłuszczach, o nazwie Benfotiamine – już ponad 10 badań klinicznych potwierdziło jej bezpieczeństwo i efektywność.
Osobiście nadal zalecam naturalną B1, ale dla osób często podróżujących czy też bardzo zajętych ten kolejny wynalazek może być dobrym rozwiązaniem. Jestem ostrożny co do stwierdzonego bezpieczeństwa tej sztucznej witaminy, bo tak naprawdę można je w miarę pewnie określić dopiero po 5–20 latach stosowania. Bez wątpienia jednak jest ona efektywna.
Sama witamina może jednak nie wystarczyć, gdyż należy pamiętać, że organizm stanowi złożoną całość. W związku z tym potrzebna będzie cała grupa witamin B, w tym B12, oraz kwas ALA, który jest silnym antyoksydantem, zwiększa poziom energii, równoważy poziom cukru we krwi oraz przeciwdziała przemianie cukru w AGEs (końcowe produkty zaawansowanej glikacji).
Glikacja to proces, w którym cukier łączy się z proteinami i tłuszczami; z procesem tym mamy do czynienia, gdy podczas pieczenia na toście lub chlebie brązowieje skórka. W organizmie zjawisko to zachodzi przy zbyt wysokim poziomie cukru, gdy nie może zostać szybko zmetabolizowany. Jak się domyślasz, nie jest to korzystne dla zdrowia; bo ten właśnie proces może powodować mrowienie czy drętwienie.

Witamina B1 w sposób bezpośredni zapobiega powstawaniu AGEs, i to aż w 40%.

Po raz kolejny powtórzę, że w naszym organizmie potrzebujemy nie jednej – nawet jeśli tak niesie reklama, na której ktoś chce zarobić – ale wszystkich witamin i mikro- oraz makroelementów, i to bez wyjątku.

Ku lepszemu zdrowiu nas wszystkich.
Ryszard Grzebyk



P.S.
Zachęcam do dzielenia się powyższym artykułem i zapraszania znajomych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz