Dokonałam tego prostego wyczynu i zrobiła pierwszy krem i to jadalny! Tak, tak, bo powinniśmy "smarować się" tym co jest jadalne. Chodzi tu głownie o oleje (nierafinowane!). Jako, że miałam już w domu większość składników, bo; masło shea, olej kokosowy i olejek arganowy, zostało mi do kupienia tylko wosk pszczeli i wodę destylowaną. Przy okazji zakupu wosku pszczelego kupiłam sobie i słoiczek na kremik :)
Inspirację do zrobienia kremu znalazłam na blogu naturalnie naturalni i stamtąd wzięłam przepis. Zmieniłam tylko olejek do kremu, bo akurat miałam w domu arganowy i chciałam go zużyć. Kupiłam też żółty wosk pszczeli a nie biały.
Przepis:
- 100 ml dowolnego olejku (u mnie arganowy)
- 1 kopiasta łyżka oleju kokosowego (nierafinowanego!)
- 2 łyżki masła shea (nierafinowanego)
- 16 g wosku pszczelego
- 125 ml wody destylowanej
Odmierzone składniki (oprócz wody) umieszczamy w naczyniu i rozpuszczamy je w kąpieli wodnej. Powinno to nastąpić w temp. ok. 60 st. C. W osobnym naczyniu podgrzewamy wodę, by miała taką samą temperaturę jak faza olejowa, czyli te 60 st. C.
Kiedy mamy już oleje z woskiem pszczelim
rozpuszczone i mają taką temperaturę, jaka nam odpowiada, to samo z
wodą – możemy się zabrać za łączenie
To bardzo ważny moment, który wymaga niestety wprawy, dlatego trzeba być bardzo dokładnym przy pomiarze temperatury i powoli, bez pośpiechu tworzyć nasz kremik
Do naczynia z woda wkładamy blender
(dobrze, żeby naczynie było w miarę wysokie, żeby kremik nie
rozpryskiwał się na boki zanim ostygnie) i cały czas miksując dolewamy po trochu nasze oleje. Kiedy już wlejemy wszystko miksujemy, aż do znakomitego połączenia składników. Przelewamy do słoiczka i wstawiamy do lodówki:)
Można dla wzbogacenia dodać do kremu parę kropli wit. E, ale jak już troszkę przestygnie.
Można dla wzbogacenia dodać do kremu parę kropli wit. E, ale jak już troszkę przestygnie.
Kremik trzymam w lodówce (żeby się szybko nie zepsuł, tj, data jego ważności to ok 1 mies). Z tych porcji wyszło coś między 100 a 150 ml kremu. Krem jest tłusty, więc mąż jest zadowolony, bo ma suchą cerę i ciężko mu było "dogodzić" z kremem, żeby zaraz nie "wsiąkł" w buzię. Ja mam natomiast cerę tłustą i co prawda chwilę po posmarowaniu buzi świecę się, ale z czasem krem się wchłania całkiem i jest już ok.
Krem ten można zrobić na każdym innym olejku. Szukając wosku znalazłam sklepy internetowe gdzie oferują wiele olejków w zależności od potrzeb. Tutaj daję dwa przykłady stron: proszę i proszę (nie są to ani moje sklepy ani nic z ich polecenia nie mam :) - to tak dla ścisłości).
Zachęcam do "kremowej zabawy" :) - wciąga!
Nie wiedzialam, ze wosk moze sluzyc jako emulgator. To znaczy ze juz nie potrzeba dodawac innych emulgatori? A czy mozna dodac wiecej wody by krem byl mniej tlusty?
OdpowiedzUsuń