Koenzym Q10 to bardzo silny antyoksydant. Większość koenzymu Q10 nasz organizm produkuje sam, ale jego produkcja z
wiekiem maleje. Do 25 r.ż jego produkcja wzrasta, a później już tylko
powoli spada. Szczególnie odczuwają to osoby po 50 r.ż. Produkcję mogą
zakłócić też; przewlekłe choroby, zbyt intensywne ćwiczenia, niektóre
leki (statyny). Obecnie uznany jest jako środek leczniczy takich chorób
jak: przewlekła niewydolność serca, nadciśnienie, cukrzyca typu 2 i zaburzenia mitochondrialne. Poleca się go również osobom z wysoką homocysteiną.U osób z chorobami serca stwierdzono zdecydowanie niższy poziom CoQ10 niż u osób zdrowych. Sprawdza się w profilaktyce miażdżycowej. Koenzym Q10 pomaga uszczelnić śródbłonek, blokuje stres oksydacyjny, jest pomocny w obniżaniu ciśnienia krwi.
Wysycenie
Aby terapia
koenzymem Q10 była skuteczna, to należy najpierw wysycić organizm, a potem przejść na dawkę podtrzymującą. Zbyt niskie dawki będą mało albo prawie nic nieznaczące dla organizmu.
Wartość
koenzymu Q10 we krwi powinna przekroczyć 0,25mg/l. To jest wartość graniczna, dopiero po której wykazuje on funkcję ochronną w naszym organizmie. Najlepiej, żeby poziom koenzymu osiągnęł 0,35 mg/l.
Koenzym tak samo, jak większość składników odżywczych wchłania się w jelicie cienkim. I to stąd jest przenoszony dalej do układu limfatycznego znajdującego się w obszarze jelit, a potem do krwi. Podczas transportu zostaje on związany z lipoproteiną LDL.
We krwi jego najwyższa wartość jest po ok. 6 - 8 godzinach od przyjęcia suplementu. Okres połowicznego rozpadu wynosi ok. 30 godzin.
Aby nastąpiło wysycenie organizmu to należy przyjąć od 3 do 5 mg
koenzymu Q10 na kg masy ciała. Przyjmujemy taką dawkę przez 3 tygodnie. Dla osoby ważącej 70 kg będzie to od 210 do 350 mg. Jeśli wystąpił np.
zawał, to spokojnie można wejść na dawkę 400, a nawet 600 mg. Po okresie 3 tygodni poziom koenzymu powinien wynieść ok. 0,25 mg/l. Potem można przejść na dawkę podtrzymującą 100 mg na dobę.
Bardzo podobnie stosuje się inne związki rozpuszczalne w tłuszczach. Kwasy omega-3 też należy przyjmować od dawki wysycającej, a potem zejść na dawkę podtrzymującą.
Pora przejść do omówienia, którą formę wybrać. Znacznie tańszy ubichinon czy dużo droższy ubichinol?
Obecnie na rynku najtańszy koenzym Q10 pochodzi z Chin. Trochę droższy jest z Indii, ale najlepszy jest z USA i Japonii. W szczególności Japończycy świetnie opracowali proces produkcji ubichinolu. Wytwarzają oni naturalny i wolny od izomerów cis koenzym Q10.
W Polsce bez problemu znajdziemy japoński
koenzym Q10 z firmy Kaneka. To jeden z najczystszych koenzymów dostępnych w sprzedaży. Kaneka sprzedaje go jako gotowy produkt, a firmy, które kupują, po prostu przepakowują go w swoje opakowania. Na opakowaniu podają tylko info, że to jest produkt Kaneki.
Dr Sinatra sprawdzał, która forma jest skuteczniejsza. Okazało się, że zarówno ubichinol, jak i ubichinon powodował wzrost stężenia koenzymu we krwi.
Jeśli potrzebujemy szybkiego uzupełnienia koenzymu to zdecydowanie lepiej będzie zastosować ubichinol. Wykazuje on lepszą reabsorpcje, dzięki czemu wystarczy mniejsza dawka.
W sprzedaży są produkty zawierają koenzym Q10 w proszku. Nie polecam, bo to marnowanie pieniędzy. W prawie wszystkich suplementach koenzym zawsze zawiera cząsteczki skupione w struktury, które przypominają kryształy. I to jest problem, bo nasz organizm nie radzi sobie z przyswajaniem tych kryształów.
Aby nasz organizm mógł przyswoić koenzym, to te kryształy muszą być całkowicie rozpuszczone. Aż do pojedynczych cząsteczek. Tylko w takiej formie będą one mogły przekroczyć przez błonę jelita.
Przyjmując koenzym formie proszku, prawie wcale nie będzie on przyswajalny. Kryształy koenzymu Q10 rozpuszczają się w temperaturze o 10 stopni niższej niż normalna temperatura organizmu.
Przyjęcie proszku z łyżeczką oleju też nic nie da. Przyswajalność wynosi niecałe 5%. Zadziała rozpuszczenie
koenzymu Q10 w nośniku olejowym w odpowiednim procesie produkcyjnym. I są specjalistyczne firmy, które potrafią rozpuścić kryształy koenzymu, podgrzewając go w oleju i tak zamykając kapsułkę, aby struktura nie uległa zmianie.
Jak rozpoznać czy mamy do czynienia z ubichinonem, czy ubichinolem? Przeciąć kapsułkę. Ubichinon jest żółtawy, a ubichinol przezroczysty albo mleczno biały. Prościej się nie da.
Podsumowując: Wszystko, co dotyczy serca i układu krążenia, tyczy się również koenzymu Q10. I z suplementacją wcale nie musimy czekać do zawału.
Każda osoba mająca problemy typu: s
twardnienie rozsiane, przewlekłe zapalenia
oskrzeli,
łuszczyca,
atopowe zapalenie skóry, schorzenia
stawów, choroby
jelit,
fibromialgia czy też przewlekłe
zmęczenie — powinna się zastanowić nad suplementacją
koenzymem Q10.
Koenzym Q10 ma bardzo podobną budowę chemiczną do witaminy K1, dlatego zaleca się, aby nie zażywać go podczas przyjmowania leków na rozrzedzenie krwi tj. warfaryna i acenokumarol.
Jeśli ktoś stosuje lek na rozrzedzenie krwi, to powinien o każdej suplementacji poinformować lekarza. Lekarz powinien monitorować czasy protrombinowe u osób stosujących warfarynę i koenzym Q10.
Jest jedno badanie przeprowadzone na szczurach, które wykazało brak wpływu koenzymu Q10 na warfarynę. Co więcej, okazało się, że
koenzym Q10 może zmniejszać lepkość płytek krwi. Czyli może działać synergicznie z warfarynę, o ile będzie taka potrzeba. Pamiętajmy, że w naturze jest cały arsenał środków rozrzedzających krew np. witamina E, witamina C, nattokinaza, lumbrokinaza, woda, kwasy omega 3 itd.
Betablokery hamują działanie enzymów, które są zależne od
konezymu Q10. Inaczej mówiąc, betablokery zmniejszają ilość
koenzymu Q10 w organizmie. Dlatego trzeba przyjmować go, jeśli ktoś przyjmuje tego typu leki.
Reakcje niepożądane praktycznie nie występują, a to, co zgłaszano to zmniejszenie apetytu, nudności, biegunka.
Koenzym Q10 należy zawsze przyjmować z min. 50 mcg
selenu. Najlepszą formą dla osób z niewydolnością mięśnia sercowego oraz ogólnie w problemach z sercem i mięśniami będzie selenit.
Selenitu nie należy przyjmować z witaminą C. Selenometionię można, ale selenit nie.
Gdy
koenzym Q10 połączy się z selenem, to aż o 54% zmniejsza się śmiertelność u osób starszych, na skutek chorób serca i naczyń krwionośnych.
Selen wspiera odzyskiwanie
koenzymu Q10. Wspiera też grupę protein, które dbają o jakość kolagenu. W obrazowaniu rezonansem magnetycznym naukowcy zaobserwowali, że mięsień sercowy kurczy się z dużo większą łatwością u osób, które przyjmowały 200 mg
koenzymu Q10 w połączeniu z 200 mcg selenu. To badanie trwało 5 lat.
Producenci suplementów wielokrotnie dodają do produktów zawierających koenzym Q10, witaminę E. I powstaje pytanie, czy to ma sens? Otóż i tak i nie. Jeśli do suplementacji dołoży się witaminę E, to zwiększa się w wątrobie produkcja
koenzymu Q10 o ok. 30%. I to jest super, ale jeśli przyjmujemy duże dawki witaminy E, a małe dawki witaminy C, to spora część
koenzymu Q10 zostanie spożytkowana na odzyskanie witaminy E. A tego byśmy nie chcieli. Choć jest to znana zależność, to mało kto zwraca na nią uwagę. A już tym bardziej o tym informuje.
Producenci suplementów też mają to gdzieś. Byle więcej i przez to podnieść cenę. Zagrywki marketingowe są nader często stosowane, gdzie na etykiecie ładuje się wielki napis o użytym składniku, a w składzie jest go znikoma ilość. Więc jak to ma działać? Pytanie retoryczne.
Witamina E jest bardzo ważna dla wątroby i dla serca. Pamiętajcie tylko, że nie należy przyjmować
koenzymu Q10 razem z witaminą E. Trzeba zrobić min. 4 godziny odstęp. Z witaminą E jest tak, że nie przyjmujemy jej w nadmiarze, bo jak będzie jej za dużo to wejdzie w kaskadę redox i zacznie nam szkodzić. Stanie się wolnym rodnikiem.
I pod żadnym pozorem nie trzymajcie witaminy E w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz